Po co nam spowiedź adwentowa?

"Factus est Deus homo ut homo fieret Deus - Bóg stał się człowiekiem, by człowiek stał się Bogiem", pisze św. Augustyn, mając na myśli wejście człowieka w rodzinę Boga, bycie na powrót naprawdę "na Jego obraz i podobieństwo" (Rdz 1, 26). Byłoby zatem wielkim zubożeniem Tajemnicy Bożego Narodzenia jedynie zatrzymanie się w zadumie nad "Ubogim w żłóbeczku". To "ubogie" Dziecię przychodzi przecież z misją, która jest decydującą walką o ludzkość, o odrodzenie ludzi, o ich nowe narodzenie jako przybranych synów Boga (Rz 8, 15). Święta Narodzenia Pańskiego to coś znacznie więcej niż pamiątka urodzin Pana Jezusa, a spowiedź przedświąteczna - znacznie więcej niż gorączkowe uprzątnięcie serca na świąteczną wizytę Boga. Zapraszam do refleksji nad dwoma ważnymi tematami: "narodzenie" i "nawrócenie", czyli po co nam spowiedź adwentowa.

Chrzest i pokuta

Pamiętając, że Adwent historycznie jest jakby "kopią" Wielkiego Postu, można zauważyć ważne podobieństwo adwentowej spowiedzi i wielkanocnego nawrócenia do radości chrzcielnej (Wielkanoc była świętem chrztów). Wiemy, że w Rzymie w V w. na koniec Wielkiego Postu pokutnicy brali udział w uroczystym obrzędzie pokutnym i poprzez gest nałożenia rąk biskupa oraz modlitwę o odpuszczenie grzechów wchodzili na nowo do wspólnoty Kościoła. Można powiedzieć: rodzili się na nowo jako chrześcijanie. Obrzęd pojednania penitentów w starożytnym Kościele był więc prawie jak "powtórny chrzest". A dokładniej - było to faktycznie odnowienie łaski chrztu (gest nałożenia rąk był tu kluczowy). Teologia sakramentu pokuty od początku była chrzcielna, a tym samym podkreślała nowe narodzenie dziecka Bożego.

Jeśli więc sakrament pokuty jest niejako nowym chrztem, to znaczy, że w konfesjonale jakby "rodzi się" nowy człowiek. To tam wiążą się dwa tematy, które rozważamy: "narodzenie" i "nawrócenie". Sakramentalne nawrócenie w spowiedzi adwentowej i wspomnienie narodzenia Syna Bożego stają się drogowskazami przybranego dziecięctwa Bożego. Sakramentarz Gelazjański z VII w. pięknie ukazywał jedność tych tematów w prefacji na Wigilię Paschalną słowami: "Rozradowała się Maryja z przenajświętszego zrodzenia Syna, raduje się i Matka-Kościół z narodzenia swoich synów".

Adwent jako święty czas sprzyja odradzaniu się człowieka, a właściwie odradzania się "przybranego syna Bożego" w każdym ochrzczonym. Bóg się rodzi. Ale najgłębiej jego narodzenie wyciska piętno w duszy nawracającej się ku światłu czystego życia i prawdzie niebanalnej wiary. Po pierwszym i dawnym "nowym narodzeniu" chrzcielnym, gdy biała szata zszarzała przez grzech, a na duszy pojawiły się zmarszczki zaniedbań, złych czynów, myśli i słów, przybrane dziecko Boże w wierzących mogło stać się coraz mniej widoczne. I właśnie sakrament pokuty, na kształt chrztu, obmywa duszę, odmładza ją, nadaje nowego blasku znoszonej szacie chrzcielnej. Słowem: sprawia nowe narodzenie. Czas poprzedzający Narodzenie Pańskie jest dla wierzących inspiracją do głębszego spojrzenia na siebie samych, do poważnego rachunku sumienia i zapytania siebie: na ile jestem jeszcze przybranym synem Boga, czy tę godność już przysłoniłem moim własnym, małym "ja", zapominając, że miał przecież "żyć we mnie Chrystus" (Ga 2, 20)?

Hałas przedwczesnych kolęd i cisza konfesjonału 

Przedświąteczne porządki, kupowanie prezentów dla najbliższych, zgiełk promocji - to wszystko może stać się rozproszeniem, które przysłoni sens świąt Narodzenia Pańskiego. Tymczasem bożonarodzeniowa "eksplozja" życzliwości ma być przede wszystkim znakiem wiary w to, że to Bóg jest źródłem dobra, że dopiero obdarowani przez Boga wierzący mogą obdarowywać innych. A największe obdarowanie, najdonioślejsza "promocja" wydarza się właśnie w konfesjonale. Tam gdzie kapłan wypowiada słowa "i ja odpuszczam tobie grzechy", dokonuje się nowe narodzenie dzieci Bożych, bez którego Narodzenie Jezusa może pozostać gwiazdkową dekoracją.

Jednak aby przeżyć własne nowe narodzenie, raczej nie wystarczy szybki rachunek sumienia w kolejce do spowiedzi rekolekcyjnej, w przerwie między zakupami, z głową pełną przedświątecznych spraw. Potrzeba czasu i ciszy, aby dotrzeć do istoty tajemnicy Narodzenia Pańskiego: własnego nawrócenia i narodzenia się jako dziecko Boga, odzyskania białej szaty chrzcielnej.

W starożytnym Kościele gest wyciągniętej ręki nad pokutnikami, rodzącymi się przez nawrócenie do nowego życia w jedności z Bogiem, uwalniał ich, przywracał godność chrzcielną. Także w przededniu uroczystości Narodzenia Pańskiego gest wyciągniętej ręki kapłana podczas spowiedzi adwentowej oznacza nowe narodzenie, przybranie za synów i córki Boga, przybranych braci i sióstr Syna Bożego.


źródło: ks. Dominik Ostrowski, Nasz Dziennik, 20 grudnia 2011