Słowo Pasterza / Bp Andrzej F. Dziuba: Bóg jest miłoscią

Bóg jest miłością dlatego, że objawił i podarował każdemu siebie samego w swoim Synu, który umarł i zmartwychwstał dla nas. Także On swoją miłość objawia w ofierze eucharystycznej Chrystusa, swego umiłowanego Syna, rzeczywistą miłość Boga do ludzi.

Czytany fragment podkreśla rolę św. Piotra w zapoczątkowaniu ewangelizacji uczniów, reprezentowanych przez Korneliusza. Opowiadanie wyraźnie prowadzi do Soboru Jerozolimskiego (por. Dz 15, 5–29), który pozwoli apostołom nauczać bez obowiązku przestrzegania Prawa. Bóg powołał do zbawienia wszystkich ludzi dobrej woli. To dzięki Chrystusowi i Jego dziełu świat jest zbawiony. Powtarza się to, co miało miejsce w Pięćdziesiątnicę: uwielbienie Boga, dar języków. Piotr utwierdza się w tym, że Bóg chce, by otworzył podwoje Kościoła dla pogan dobrej woli wraz z darem chrztu (por. Dz 10, 44–48).
Nie ma różnicy między miłością Boga i bliźniego. Kto miłuje bliźniego miłością nadprzyrodzoną, ten jest synem Bożym. Kto nie kocha, ten nie doszedł nawet do początku prawdziwego poznania Boga. Jest to wciąż ta sama miłość, przez którą bierzemy udział w odkrywaniu istoty Boga (por. 1 J 4, 8), objawionego w Chrystusie.

Bóg objawia swą miłość w sposób szczególny w posłaniu Jednorodzonego Syna, który umarł na krzyżu, by przebłagać Boga za nasze grzechy. Oddanie własnego Syna za nas to największe dzieło miłości Boga. Nie myśmy dali początek miłości, lecz Bóg, który w Chrystusie dał samego siebie w darze (por. 1 J 4, 10).

Istotą zjednoczenia z Bogiem jest miłość. Miłość Jezusa nie zna słabości. On spodziewa się po uczniach miłości, która nie będzie przejściowym porywem, ale więzią, ogarniającą człowieka na wieczność. Jeśli miłość ustaje lub słabnie to tylko z winy człowieka, bo Bóg dochowuje wierności.

Aby wytrwać w miłości trzeba przestrzegać przykazań. Nie wystarcza tylko ich zewnętrzne zachowanie, ale konieczna jest szczerość serca, ujawniająca się w czynach. Spełnianie woli Bożej było dla Jezusa źródłem radości. Jeśli apostołowie będą posłuszni Jezusowi, otrzymają od Niego pełną radość. To ona udoskonala inne dobra i sprawia, że mogą one dać szczęście, choć wymagają wyrzeczeń.

Nie ma miłości do Jezusa bez miłości do bliźnich. Jezus oczekuje miłości dla siebie, ale i dla bliźniego. Moralność chrześcijańska nie jest abstrakcyjnym wzorem, nie polega na podporządkowaniu się bezosobowemu prawu, lecz na miłości do osoby w myślach, uczuciach i działaniu. Dowodem najwyższej miłości jest ofiara z życia złożona za drugiego człowieka. Ten dowód miłości do bliźnich da Jezus na krzyżu, a uczniowie dadzą go w życiu.

Uczniowie stali się przyjaciółmi Pana i Nauczyciela, jednocześnie zachowując wobec Niego posłuszeństwo i cześć. W godzinie pożegnania, Jezus zawierza im tajemnice swego posłannictwa, a oni je przyjmują nie jako słudzy, a przyjaciele. Jezus przekazał uczniom Objawienie, które otrzymał od Ojca i przyniósł światu.

Obdarowanie powołaniem wymaga współdziałania, odpowiedzi i przyjęcia. Jezus, który powołał Dwunastu, uczynił pierwszy krok, by byli stale przy Jego boku, poznali Go i Jego naukę i głosili ją innym (por. Mk 3, 14). Pierwsza część tego programu to formowanie apostołów przez wspólne życie z Jezusem. Część druga – praca misyjna – została zadana do wykonania. Apostołowie pójdą na cały świat, by przynieść owoc, który będzie skutkiem modlitw zanoszonych do Ojca w imię Chrystusa (por. J 15, 16).

Ewangelia, podkreślając wcześniej jedność Chrystusa z Jego „przyjaciółmi”, prezentuje owoc owej jedności. Jest nim miłość podobna tej, którą Ojciec umiłował Syna. Wniosek „abyście się wzajemnie miłowali” (J 15, 17) nabiera głębszego znaczenia.


Bp Andrzej F. Dziuba , biskup łowicki Copyright © Przewodnik Katolicki 19/ 2012

Foto © Waldemar Kompała